Kiedy Internet zaczyna konkurować z rzeczywistością

Cztery lata temu wyszłam za mąż. Mamy cudownego syna. Byliśmy bardzo szczęśliwi, ale w zeszłym roku coś się zmieniło. Moje życie przeniosło się do sieci. Zamiast spędzać czas z synem i mężem wolę siedzieć w internecie. Coraz częściej zdarza się, że siedzę z laptopem na kolanach do czwartej rano. Później jest nieprzytomna, podenerwowana i zupełnie nie wiem, co się wokół mnie dzieje. Internet zastąpił mi także kontakty z ludźmi, te prawdziwe tylko mnie irytują. Coraz częściej czuje się przygnębiona. Nie chce się tak czuć. Co zrobić, żeby wrócić do tego co było?

Wygląda na to, że wpada Pani w sidła uzależnienia. Jak to działa? Wciąga jak muł. Przeglądanie stron, czaty, przeskakiwanie z witryny na witrynę – znieczula, uśmierza. Oderwanie się od trudnej, nudnej i pełnej wymagań rzeczywistości daje odrętwiającą przyjemność. Jednak gdy zaczyna z tą rzeczywistością konkurować, pożera uwagę i energię potrzebną są na kontakt z ważnymi i bliskimi osobami, to niesie też problemy i straty. Problemy się nawarstwiają, straty potęgują, coraz łatwiej uciekać do sieci, coraz trudniej przerwać błędne koło. Wreszcie – gdy sieć wypluwa Panią zmęczoną, nieprzytomną, podenerwowaną i zdezorientowaną, to najwyższa pora, by przerwać tę sytuację. Czuje się Pani przygnębiona i zdaje się zauważać różnicę między zdrowym a chorobliwym, kompulsywnym korzystaniem z komputera. To dobrze, bo uświadomienie sobie problemu może być początkiem zmiany. Zachęcam Panią, by zgłosiła się po profesjonalną pomoc. Polecam telefon zaufania specjalnie przeznaczony dla osób, które mają problemy związane z np. nadmiernymi zakupami, przesiadywaniem w Internecie, pracoholizmem, hazardem itp. Pod nr telefonu 801-889-880 czekają doświadczeni specjaliści, przeszkoleni w zakresie problematyki uzależnień behawioralnych (behawioralnych – czyli od wykonywania jakichś czynności). Uzyska tam Pani profesjonalną pomoc oraz adresy miejsc, w których można taką pomoc uzyskać stacjonarnie.


www.pracowniarozwiazan.pl

Choroba i śmierć - trudne rozmowy

Mój ukochany dziadek trafił do szpitala. Ma nowotwór w zaawansowanej postaci. Lekarze mówią, że niewiele mogą już pomóc i powinniśmy przygotować się na najgorsze. Dziadek nie wie, co mu dolega. Powiedzieliśmy mu, że to jakieś żołądkowe problemy. Czy powinniśmy powiedzieć mu prawdę? Jeśli tak, to jak to zrobić?

Mówić prawdę – ale tu pytanie: ile powiedzieć, a przede wszystkim jak? W sensie prawnym i medycznym pacjent ma prawo do informacji o swoim stanie zdrowia (prawo to wynika z ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta). W sensie psychologicznym sprawa nie jest prosta. Z jednej strony jesteście Wy – rodzina i to, jak przeżywacie tę sytuację i jak sobie z nią radzicie, a z drugiej dziadek, który jest chory i którego informacje dotyczą. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, jak się zachować i co zrobić. Zapotrzebowanie pacjenta na informacje o chorobie i leczeniu jest bardzo różne, tak jak różni są pacjenci. Są osoby, które chcą wiedzieć wszystko o chorobie, sposobach leczenia, rokowaniu, mieć wpływ na sposób leczenia. Są jednak osoby, które mają wysoki poziom lęku, tak wysoki, że nie chcą konfrontować się z zagrażającymi informacjami i wolą nie wiedzieć zbyt wiele. Niektórzy z kolei nie interesują się swoim stanem i leczeniem, ponieważ postrzegają siebie jako wszechmocnych, których choroby i ułomności nie dotyczą, wówczas leczenie próbują odbyć jakby „przelotem” między ważnymi dla nich sprawami, np. w pracy, biznesie. Każda decyzja niesie ze sobą określone konsekwencje. Nie powiecie – odbierzecie dziadkowi prawo decydowania o ostatnim etapie życia – może mógłby podjąć jakieś decyzje, coś komuś powiedzieć, coś załatwić i uporządkować po swojej myśli itp. Jednak każdy ma w sobie inną granicę. Czasem wysyła subtelne sygnały otoczeniu – nie zadaje pytań wcale albo nie wprost, nie interesuje się wynikami badań. Kierując się miłością i szacunkiem, podejmiecie decyzję najlepszą z możliwych, bo to Wy znacie dziadka. Polecam forum onkologiczne Fundacji Dum Spiro Spero. Jak piszą jego założyciele, powstało ono, by nieść pomoc pacjentom onkologicznym oraz ich bliskim, dostarczając im ważne informacje, wsparcie emocjonalne i poczucie, że nie są z problemem choroby nowotworowej sami.

www.pracowniarozwiazan.pl

Jak wspierać bliską osobę z depresją

Mój partner ma depresję. Zamyka się w pokoju, nie chce z nikim rozmawiać. Całymi dniami leży i gapi się w telewizor. Nie ma na nic siły. Zwolnił się z pracy. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Jak nakłonić go do wizyty u specjalisty? Jakich słów użyć, by go nie urazić? Jaką przyjąć postawę? Bardzo proszę o pomoc!

Bycie przy bliskiej osobie przeżywającej kryzys i niemoc to niełatwa sprawa. Partner w depresji potrzebuje wsparcia, zarazem zdaje się wsparcie odrzucać. Może Pani doświadczać całej gamy uczuć, od nadziei w momentach rozpogodzeń, przez złość gdy Pani wysiłki i starania nie przynoszą rezultatu, przez obawy, jak rozwinie się sytuacja, po własną bezsilność i rezygnację. Dlatego ważne jest, aby wspierając męża, zadbała Pani o siebie. Przede wszystkim –nie jest Pani czarodziejką, która zamachnie uzdrawiającą różdżką. Nie ma Pani takich mocy, które rozproszą depresję męża. Uświadomienie sobie tego uchroni Panią przed nadodpowiedzialnością i obwinianiem się za niewystarczająco skuteczne działanie. Nie wymyśli Pani i nie zgadnie, dlatego proszę pytać męża, co może Pani zrobić i co mogłoby pomóc. Sygnalizować swoją obecność i wsparcie. Mówić: jestem tu dla ciebie, co mogę dla ciebie zrobić? Co mogłoby sprawić, żebyś poczuł się lepiej? Na pewno nie mówić „weź się w garść” - to nie pomoże, tak jak nie pomogłoby branie się w garść choremu na jaskrę czy zapalenie płuc. Zapewniać, że szanuje Pani męża w jego trudnościach i zaszczepiać przekonanie, że są sposoby, by poczuć się lepiej i nie musieć tak cierpieć. Wiele osób, które mają za sobą kryzysowy epizod, wskazuje, że pomocne były słowa, że nie zawsze będą się tak czuły i nie na zawsze pozostaną w tym stanie czarnego obezwładnienia. Siła tych słów polega na tym, że nie ma w nich ładunku presji, nie ma oceny. Czasem pomocne może okazać się poproszenie o rozmowę z bliskim kogoś, kto jest dla niego życzliwym autorytetem. To także byłoby wsparciem dla Pani, by wyjść z samotnego zmagania się z sytuacją.

www.pracowniarozwiazan.pl

O sile i wadze pozytywnej więzi - czyli dlaczego warto uśmiechać się i przytulać dzieci

Zobaczcie film dokumentujący eksperyment „kamiennej twarzy” przeprowadzony przez dr Edwarda Tronicka. Pomaga zrozumieć, jak ważny dla dziecka jest kontakt z opiekunem, życzliwa obecność, widzenie i słyszenie go. Jak fundamentalne znaczenie ma emocjonalna odpowiedź i bezpieczna więź. Obojętność, chłód, pozwalanie na "wypłakiwanie się" w łóżeczku, "nierozpieszczanie" kontaktem fizycznym, noszeniem na rękach - te strategie mają swoje ciemne oblicze. Doświadczywszy braku bezpieczeństwa i emocjonalnej odpowiedzi, z zapisanymi w nas śladami tych doświadczeń, idziemy w życie z lękiem i niepewnością. Boimy się braku bliskości, to nas przeraża. Boimy się też bliskości, spodziewając się zranień.

https://www.youtube.com/watch?v=apzXGEbZht0&feature=youtu.be

Wywiad z lękiem

- Reporter: co jest najważniejsze, żeby zrozumieć twoją naturę?
- Lęk: pracuję mówiąc ludziom, że będę ich chronić.
- Reporter: w jaki sposób?
- Lęk: sprawiając, żeby byli świadomi zagrożenia, żeby spodziewali się i byli przygotowani na najgorsze. Skłaniam ich do tego aby chronili siebie, budowali obrony.
- Reporter: świat jest niebezpiecznym miejscem i ty przypominasz o tym ludziom cały czas. Czy to twoja główna praca?
- Lęk: tak, jedno z zadań.
- Reporter: jakie są inne?
- Lęk: kondensować rzeczy, ograniczać opcje i odpowiedzi.
- Reporter: dlaczego to jest takie ważne?
- Lęk: to pozwala trzymać ludzi i kultury zamknięte w sobie. Zapobiega temu, żeby zbyt dużo się uczyć.
- Reporter: czy możesz powiedzieć coś więcej o ograniczaniu opcji i odpowiedzi?
- Lęk: jasne, moim zawodem jest ograniczanie opcji do dwóch: ucieczka albo walka. To są jedyne sensowne opcje w obecnym świecie.
- Reporter: a co, jeśli ludzie cię nie słuchają?
- Lęk: nie mają zbyt wielu możliwości.
- Reporter: jak przekonujesz ludzi, że świat jest zły?
- Lęk: to proste. Powoduję, że są przytłoczeni i niezdolni do dokonania wyboru spośród wielu możliwości. Ułatwiam sytuację podając tylko dwie opcje.
- Reporter: czego jeszcze uczysz ludzi?
- Lęk: (...) że życie nie może być zabawą. Jest ono zbyt poważne i przerażające, żeby się nim cieszyć. (...) jest tak wiele rzeczy, które mogą się przytrafić.
- Lęk: (...) ludzie lubią czytać o mnie.
- Lęk: (...) mogę sprawić, ze ludzie przeżyją swoje życie ciągle uciekając i unikając. Zamiast zmierzyć się ze mną, uciekają i ukrywają się. Faktycznie, przekonuję ludzi, ze jeśli się ze mną zmierzą - umrą. (Prawdą jest coś przeciwnego, ale ja nie pozwalam ludziom dowiedzieć się o tym).
- Lęk: używam miłości (...). Twierdząc, ze jest warunkowa, że ludzie muszą być perfekcyjni, żeby ją mieć. Ja sprawiam, że ludzie wątpią, czy w ogóle kiedykolwiek zasłużą na miłość.
- Lęk: (...) sprawiam, że ludzie widzą miłość w bardzo ograniczony sposób. Nie dostrzegają wszystkich jej form.
- Lęk: (...) kontroluję społeczeństwa, systemy polityczne, kultury, powodując, że ludzie obawiają się siebie wzajemnie.
- Lęk: (...) nawet mam wpływ na małżeństwa. Powoduję, że ludzie czują porażkę, jeśli nie zawrą związku małżeńskiego. (...) Powoduję, że oczekują zbyt wiele od tej instytucji. Więc często są przekonani, ze nie otrzymali tego, co powinni. Powoduję, że ludzie poszukują potwierdzenia własnej wartości i celu w drugiej osobie.


"Wywiad z lękiem i miłością" w Hoyt (red.) Handbook of Constructive Therapies


www.pracowniarozwiazan.pl

 Jeśli zdarzyło ci się, że chciałeś się komuś zwierzyć z bolesnych przeżyć albo dylematów życiowych, a w trakcie rozmowy czułeś coś jakby ucisk, nie stawało ci się lżej, zaczynałeś nawet czuć się winny albo, że zawracasz głowę, możliwe, że trafiłeś na słuchacza, który:

  •   zaprzecza uczuciom: „e, no co ty, bałeś się? nie było czego!”
  • bagatelizuje: „to ma być problem?, ludzie to dopiero mają problemy, nie to co ty”,
  • przerywa, by mówić o sobie: „ja to dopiero mam problemy, moja sąsiadka…”
  • straszy: „o Boże, to co to teraz będzie?”
  • podsuwa rozwiązania i udziela porad: „no to przecież wystarczy, że zadzwonisz i powiesz…”
  • ocenia: „nie wiem, jak mogłaś na to pozwolić, przecież to bałwan, a ty chyba jesteś głupia”
  • zmienia temat „to mi przypomina, że w sklepie jest wyprzedaż…”
  • wyjaśnia ci twoją sytuację: mówi co się stało, dlaczego tak się stało, mówi za ciebie co przeżyłeś i co czułeś
  • nie okazuje zainteresowania, w trakcie gdy mówisz, pisze sms’a albo wodzi palcem po menu w restauracji

 Chcesz być dobrym, wspierającym słuchaczem swoich przyjaciół, bliskich, dzieci? To najpierw sprawdź, czego ty sam potrzebowałbyś w takich sytuacjach. Czy przede wszystkim się wygadać i być wysłuchanym? Czy porad, ocen i rozwiązań?

  •  mów, co usłyszałeś, upewniaj się, czy dobrze zrozumiałeś, to co chciano ci przekazać,
  • okazuj zainteresowanie, dawaj do zrozumienia, że widzisz, słyszysz i jesteś przy rozmówcy,
  • staraj się nie uwypuklać swoich opinii i poglądów,
  • staraj się nie przerywać, tylko zachęcać do kontynuowania wypowiedzi,
  • więcej słuchaj, mniej mów,
  • bądź cierpliwy (czasem to niełatwe! :))

 

starsipanowienaawcejpg